GRUDNIOWYCH WSPOMNIEŃ CZAR

   Coraz bliżej Święta i zaczynam sobie przypominać jak to było kiedyś. Nie wiem, czy to wiek czy inne czasy, ale naszły mnie refleksje przedświąteczne.
   W odległych czasach (haha, pomyśleć ze żyłam w innym wieku) atmosfera świąteczna nie zaczynała się zaraz po Wszystkich Świętych. Ten okres zaczynał się w okresie andrzejek, kiedy to np w szkołach odbywało się losowanie osób którym kupowało się drobne upominki mikołajkowe. Najpierw były to tylko mikołajki szkolne, później doszły jeszcze harcerskie i instruktorskie. Losowało się osobę, trzeba było kupić jakiś prezent za określoną kwotę. Nieraz zdarzało się że wymienialiśmy losy bo nie zawsze pasowała osoba którą się wybrało. A 6 grudnia odbywały się zabawy mikołajkowe, czekało się na otrzymanie prezentu.Były to przeważnie jakieś maskotki czy wielokolorowe długopisy. Zajadając się ciastami upieczonymi przez mamy było zgadywanie kto komu kupił prezent, czy prezent który podarowaliśmy spodobał się osobie obdarowanej.
   Na Zajęciach Praktyczno - Technicznych robiło się ozdoby choinkowe z kolorowego papieru, bibuły czy sreberek od czekolady. Na plastyce staraliśmy się stworzyć kartki świąteczne. Moje antytalencie plastyczne raczej nie dawało mi dobrych stopni, lecz liczyła się chęć i atmosfera. Nawet na muzyce zaczynaliśmy śpiewać kolędy.
   Kiedy byłam młoda nie były to łatwe czasy. Były to czasy kiedy prawie wszystko było na kartki, w sklepach nie było wiele rzeczy a ludzie starali się żeby na Wigilię było 12 tradycyjnych potraw.
  Im bliżej Świąt tym więcej było pracy. To sprzątanie całego mieszkania, czyszczenie regałów Fornitem czy szorowanie podłogi emulsją zastępującą wiórkowanie. Kiedy spadł śnieg odbywało się ogólne,wieczorne  trzepanie dywanów na śniegu, a rano wokół bloku już było mało miejsc z białym śniegiem tylko pełno szarych kwadratów po wytrzepanych chodniczkach czy narzutach.
   Kiedy szło się po klatce to na każdym piętrze unosił się inny zapach. Na jednym zapach pasty do podłogi, na drugim czuło się że sąsiedzi gotują kapustę wigilijną a jeszcze gdzie indziej pachniało pieczonym ciastem.
   W domu każdy miał swoje zadania. Za te cięższe prace np trzepanie dywanów był odpowiedzialny tata, my z siostrą za pomoc w sprzątaniu czy przy pracach kuchennych. Każdy brał udział w tym przedświątecznym szaleństwie.
   I im więcej było zrobione, im im bardziej pachniało w domu człowiek wiedział że to tuż, tuż i będą wyczekane Święta Bożego Narodzenia



Komentarze

  1. Teraz też zapieprzam, tylko nie wiem po co to chyba we krwi mi zostało, że okna czyste, dywan wyprany, świąteczny obrus na stole.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest z naszym pokoleniem. Młodsze pokolenie już inaczej podchodzi do świąt. Oni wolą wyjechać w czasie świąt na narty czy do ciepłych krajów, niż siedzieć przy stole

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty